Design x Virgil Abloh – projektowanie wzięte w cudzysłów
Raf Simons uważa, że jego projekty są wtórne i nic nowego do mody nie wnoszą.
Zobacz też:
Raf Simons uważa, że projekty Abloha są wtórne i nic nowego do mody nie wnoszą. Można się z nim zgadzać bądź nie. Były podopieczny Kanye Westa, z wykształcenia architekt, jest jednak doskonałym wręcz ucieleśnieniem swojej epoki.
Żyjemy w czasach, w których żonglowanie motywami, miksowanie odniesień i cytowanie cytatów stało się sztuką samą w sobie. Jeżeli żyjemy w okresie „późnej ponowoczesności”, to Abloh jest jej projektową wizualizacją. Dadaistyczne ready-mades to ulubiony patent z jego repertuaru. Ironiczny czy pastiszowy konceptualizm? Bardzo proszę. „Ma własny styl”, powiedzą admiratorzy, lub „niewiele pomysłów”, sarkną krytycy. Luksusowe marki i wielkie koncerny już od dłuższego czasu przestały się mitygować i regularnie korzystają z kodów estetycznych i idei wypracowanych przez kulturę i sztukę ulicy. Podobnie jak Matthew Williams, który przejął niedawno dyrekcję artystyczną w Givenchy, czy projektujący dla Diora i Fendi Kim Jones, Amerykanin wywodzi się ze świata streetwearu. Od kilku lat pełni funkcję dyrektora artystycznego męskiej linii domu mody Louis Vuitton, równocześnie współpracując z całą plejadą marek, artystów, galerii czy instytucji. Dodatkowo prowadzi własny projekt. Luksusowe marki i wielkie koncerny już od dłuższego czasu przestały się mitygować i regularnie korzystają z kodów estetycznych i idei wypracowanych przez kulturę i sztukę ulicy.
Czy założyciel Off-White jest współczesnym Warholem? Czas pokaże. Na pewno pożycza od niego sporo, a jego twórczość jest jak dobrze nastrojone instrumenty finansowe, parafrazując weterana polskiego rapu, Włodiego. To, co tworzy, sprzedaje się płynnie i z gracją. Niewiele potrzeba już czasu, by skończyły się produkty, które dosłownie bierze w cudzysłów – od butelki na wodę Evian do (pierwotnie) terenowego Mercedesa, od butów Nike do walizek Rimowa.
Pomijając ten nieprzerwany ciąg, warto spojrzeć na kilka wybranych projektów zrealizowanych w meblarskiej formie. Jest tu zarówno kontrolowany pastisz, jak barwna negacja modernizmu, artystowskie podejście i precyzyjnie obmyślona nonszalancja.
Vitra
Vitra, podobnie jak między innymi Knoll, Cassina czy Fritz Hansen, jest przykładem marki, która swój sukces opiera na portfolio wypełnionym klasycznymi modernistycznymi wzorami mebli. Choć aktualizuje je o nowe wzory tworzone z uznanymi współczesnymi projektantami, jej linia jest jednak dość konserwatywna. Współpraca z Ablohem wydaje się zatem próbą zmiękczenia tego wizerunku. Niemiecki producent ewidentnie czyni tym samym awanse względem młodszych konsumentów. „Twentythirtyfive”, bo tak zatytułowano projekt, to słowny zapis roku 2035, ponieważ obie strony postanowiły zająć się meblarską futurologią.
Kolekcja jest niewielka, liczy raptem trzy obiekty – są nimi fotel Antony, lampa Petite Potence oraz ceglany bloczek. Meble są wariacjami na temat wzorów autorstwa Jeana Prouvé, ostatni element jest zaś najpewniej znacznikiem, którego intencjonalna ironia kojarzy się z cegłą z kolekcji Supreme. W przypadku fotela ingerencja objęła wprowadzenie wściekle pomarańczowego koloru do wykończenia konstrukcji oraz wyeliminowanie z siedziska sklejki na rzecz pleksiglasu. Lampa natomiast zyskała ażurową oprawę żarówki wykonaną z cienkiej metalowej siatki typowej dla oświetlenia technicznego. Ponadto na obu produktach pojawiły się małe przyspawane tabliczki z sygnaturą – skłonność do oznaczania i metkowania jest jak widać w przypadku Amerykanina przemożna.
Pokazana między innymi na Art Basel w 2019 roku instalacja prezentowała kolekcję w dwóch scenografiach. Pierwsza, nosząca tytuł „Past/Present”, pokazywała pokój nastolatka współcześnie, druga zaś, „Tomorrow”, we wspomnianym 2035 roku, gdy ów młody człowiek dorośnie. Antycypacja dzieje się tu głównie na poziomie estetycznym. Trudno stwierdzić, czy tak wzięte w ostatnich sezonach fluorescencyjne kolory powrócą w połowie czwartej dekady XXI w., dwie rzeczy zdają się być jednak pewne. Po pierwsze, jak wspomniał swego czasu Mark Twain, „przewidywanie jest trudne, zwłaszcza jeśli dotyczy przyszłości”. Po drugie, stylizowanie arcydzieł jest ryzykowną grą, w którą zwykle się przegrywa. W tym przypadku zastosowany motyw uwspółcześnienia minionej awangardy zadziałał tylko częściowo. Dał publicity i obieg, a ledwo muśnięty temat traktować należy głównie jako okazanie otwartości na współczesne tendencje i miksowanie kategorii produktowych czy estetycznych.
Świat obecnie namiętnie przepracowuje dwudziestowieczne dokonania. Jak zwykle ostatnimi czasy, bywa (jest?) w tym dwubiegunowy. Raz prze ku nowemu, raz konserwuje minione osiągnięcia, sprawdzając, jak wypadną po delikatnych modyfikacjach czy w zmienionym kontekście. W tej sytuacji interesujący jest także sam autor pierwowzorów, czyli Jean Prouvé. Projektant ponadczasowo nowoczesny, który tworzył projekty wyrafinowanie proste, tyleż piękne, co mądrze pomyślane i użyteczne, pełne pionierskich rozwiązań inżynieryjnych. Unikalne w formie, choć przeznaczone do masowej produkcji. Z założenia utylitarne, do bólu modernistyczne, dziś stanowią obiekt westchnień kolekcjonerów designu i sztuki na całym świecie, a także marek luksusowych, które podziwiają jego projekty i tworzą z nich elementy swojej artystycznej komunikacji (zarówno Bally, jak i G-star czy Kvadrat/Raf Simons).
Sam Abloh wziął też ostatnio na warsztat inny klasyczny przykład dwudziestowiecznego wzornictwa – Mercedesa Klasy G. Projekt „Geländewagen” zrealizowany został wraz szefem działu projektowego niemieckiego koncernu, Gordenem Wagenerem. Efekt współpracy jest wypadkową działań szalonego tunera i genialnego stylisty. Samochód, który przez lata stał się wzorcem pojazdu terenowego, po obniżeniu i poszerzeniu został zmieniony w auto wyścigowe. Unikalną formę nadają mu niuanse takie jak choćby błękitne akcenty kolorystyczne – ot, wizja rustykalnego luksusu i pochwała niedoskonałości. Amerykański artysta lubi powtarzać, że aby dany produkt otrzymał nową formę, wystarczy zmienić jedynie trzy procent jego struktury. Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy można wyprowadzić na to wzór.
Ikea
Design jest demokratyczny – to jedno ze sztandarowych haseł szwedzkiego koncernu. Zamierzenie nader słuszne. Patrząc na eklektyzm form i zabiegów, w ich wydaniu objawia się to modernistycznym stylem pod względem przystępności i postmodernistycznym wykonaniem. Pobrzmiewają tu (mimo skomercjalizowanej formy) ideały Charlotte Perriand spod znaku l’art de vivre. Francuzka traktowała design także jako narzędzie społeczne, emblemat jakości życia i jego afirmacji jednocześnie. Sztuka życia to nie poza – prawdziwy styl życia nie jest zbędną powierzchownością, a kwestie estetyczne bywają równie istotne jak użytkowe. Tyle w kwestii modernistycznych ideałów w miękkiej odmianie. Design nie przestał być narzędziem społecznym, ale stał się też biznesowym i wizerunkowym. Tradycje ebenistyczne i artystyczne wymiary łączą się dziś z masową skalą w jeden wielki obieg.
Ostatnimi laty Ikea intensywnie pracuje nad nowym wymiarem swojej marki, a właściwie nad kilkoma wymiarami naraz. Znana z przystępnych mebli, obecnie stawia coraz częściej na uznanych projektantów o głośnych lub bardzo głośnych nazwiskach oraz projektowanie doświadczeń w formie instalacji na targach lub w przestrzeni miast. Obecność na Salone del Mobile jest symptomatyczna i pokazuje ambicje bycia marką nie tylko wybieraną racjonalnie, ale także emocjonalnie. Centrum badawcze Space10 odpowiada natomiast za badanie i projektowanie przyszłościowych rozwiązań, które dotyczą społecznych, urbanistycznych czy ekologicznych kwestii zamieszkiwania. W zestawieniu tym nie mogło zbraknąć kapsułowych kolekcji, które mają z niej, przynajmniej w pewnym stopniu, uczynić firmę o potencjale lifestyle’owym. Mamy tu inne marki, które zarówno dopełniają lub poszerzają ofertę meblarskiego koncernu, jak i nadają jej nowy kontekst. Portfolio jest tu szerokie i zawiera zarówno Lego czy nieistniejący już paryski concept store Colette, jak i Byredo oraz Sonos. Podobnie lista artystów i projektantów, z którymi szwedzka firma współpracuje, zawiera wiele wziętych nazwisk, by wspomnieć tylko Craiga Redmana, Olafura Eliassona, Chrisa Stampa, Pera B. Sundberga, Craiga Greena czy Filipa Pągowskiego.
Współpraca z Ablohem jest zatem elementem szerszej strategii. W kwestii komunikacji Ikea znana jest z doskonałego refleksu i poczucia humoru. Udowodniła to wielokrotnie, jak choćby wówczas, gdy Balenciaga zaprezentowała niebieską torbę łudząco podobną do ich powszechnie znanego modelu Frakta. Dobrej jakości humor i dadaistyczny urok ma w sobie właśnie kolekcja Ikea x Virgil Abloh (Markerad). Nie brakuje tu popisowego zabiegu w postaci naniesionych na produkty słów ujętych w cudzysłów. W ofercie znalazły się chociażby dywany z napisami „Wet Grass”, „Keep Off”, „Still Loading” (świetny) czy biały (niezbyt czytelny) zegar z hasłem „Temporary”. Są też klasyczne dodatki i meble, takie jak stół, krzesło czy komplet pościeli, a nawet zestaw narzędziowy. Pokolenie millenialsów, do których ta linia była skierowana, mogło tymi rzeczami spokojnie udekorować swoje pierwsze mieszkanie, jeżeli tylko udało im się zdobyć te limitowane (masowa ekskluzywność w laboratoryjnej formie) obiekty.
Wysokie wzory
Abloh doczekał się już wielu dowodów uznania zarówno w pod względem artystycznym (choć nie ominęła go także krytyka), jak i biznesowym. W 2019 roku w prestiżowym Museum of Contemporary Art w rodzinnym Chicago odbyła się monograficzna wystawa prezentująca jego dotychczasowe dokonania na polu projektowania mody, rozrywki, doświadczeń, sztuki i kariery DJ-a. Wnioski z tego wydarzenia są następujące: instytucje kultury otwierają się na nowe formy i tematy ekspozycji odmładzając publiczność, a Abloh ma jednak zadatki na Warhola XXI w. Przekrojowy charakter ekspozycji pozwolił uzmysłowić sobie nie tylko to, jak rozległe jest pole aktywności Amerykanina, ale również że strategie rozwoju sztuki i biznesu stają się do siebie coraz bardziej podobne. W świecie designu można postrzegać go jako dyletanta. Choć ma kierunkowe wykształcenie w tym obszarze, to jego praktyka jest skąpa, jednak artyści czy architekci projektowali meble długo przed nim, więc nie jest tu precedensem, a raczej potwierdzeniem wzmagającego się trendu – trendu, który zarazem szuka artystycznego wymiaru dla wzornictwa, jak i widzi w nim marketingowy oręż. Abloh tworzy produkty wnętrzarskie zarówno dla własnej marki Off-White, jak i na zamówienie czołowych galerii. Podczas weneckiego Biennale Carpenters Workshop Gallery pokazał krzesła i lampy podłogowe z kolekcji „Acqua Alta”. W Paryżu i Londynie Galerie kreo eksponowała zaś „Efflorescence”: złożoną z dwudziestu obiektów kolekcję mebli. Widać w nich zarówno motywy znane z jego projektów modowych, jak i nawiązania do kultury ulicy czy brutalizmu. Betonowe siedziska czy stoły pokryte graffiti sąsiadują tu z polerowaną stalą.
Polerowanie
Współczesność, gdy idzie o wyrażenie siebie, zaczyna funkcjonować w wielu zamkniętych systemach, które tworzone są wedle określonych wzorów. Ciąg wyobrażeń składa się na jeden wspólny obraz znany pod nazwą „styl życia”. Kolejne przedmioty i aktywności muszą być ze sobą kompatybilne i pracować na całościowy wizerunek, dlatego też marki widzą potencjał w poszerzaniu nie tylko palety usług, lecz także własnych kompetencji. Sport przechodzi płynnie w modę. Moda łączy się z kuchnią, wzornictwem czy podróżami. Kultura i sztuka wszystko to niuansuje, dodając niezbędne wartości intelektualne i emocjonalne. Proces estetyzacji jest jak nakładanie warstw, a następnie ich lakierowanie, wygładzanie i polerowanie.