Świątynia handlu, świątynia sztuki. Bourse de Commerce
Od ponad roku na mapie Paryża dostępne jest nowe miejsce. Choć właściwie bardziej adekwatne jest określenie „odnowione”, bowiem sam budynek obecny był w przestrzeni miasta od XIX wieku. W roku 2021 zyskał jednak nową rolę, stając się mekką sztuki współczesnej i nowym symbolem prywatnego kolekcjonerstwa – szklana kopuła skrywa prace z kolekcji Francois Pinault, jednego z najbogatszych ludzi na świecie.
Zobacz też:
Bourse de Commerce pierwotnie był miejscem handlu. W charakterystycznej rotundzie mieściła się giełda towarowa, gromadząca przede wszystkim kupców zajmujących się sprzedażą zboża. W połowie XX wieku było to także miejsce skupiające przedsiębiorstwa zrzeszone w paryskiej Izbie Handlowej. Handel wpisany był zresztą w tożsamość miejsca właściwie nieprzerwanie do lat 90. XX wieku, kiedy to ostatecznie budynek Bourse de Commerce pożegnał się z rolą giełdy… choć nie do końca.
Obecnie na terenie dawnej mekki kupieckiej można doświadczyć emocji porównywalnych do licytacji i wzrostu cen, jednak tym razem są one podane w bardziej subtelnej formie i nie mają raczej nic wspólnego ze zbożem.
Od maja 2021 roku przestrzeń Bourse de Commerce pełni nową funkcję, ze świątyni handlu stając się świątynią sztuki. We wnętrzach rotundy, odnowionej przez Tadao Ando, prezentowane są prace z kolekcji Francois Pinault, jednego z najbardziej znanych kolekcjonerów na świecie. Emocji na pewno nie zabraknie, bowiem w zbiorze szacowanym na 29 miliardów dolarów znalazły się prace najbardziej znanych artystów i artystek współczesnych.
Pinault konsekwentnie realizuje swój cel udostępniania sztuki, paryski budynek dołączył bowiem do dwóch weneckich przestrzeni, w których kolekcjoner na co dzień prezentuje poszczególne fragmenty swojej kolekcji (jak głosi hasło z materiałów prasowych, jest to jedna kolekcja prezentowana w trzech różnych miejscach na raz).
„Otwarcie Bourse de Commerce, nowego miejsca w sercu Paryża, w którym prezentuję swoją kolekcję, wyznacza nowy etap w realizacji mojego projektu kulturalnego, którym jest dzielenie się moją pasją do sztuki współczesnej z jak najszerszą publicznością.”
Wypowiedź Francois Pinault pochodzi z oficjalnej strony Bourse de Commerce: https://www.pinaultcollection.com/en/boursedecommerce/exploring-art-through-private-collection
Założeniem Bourse de Commerce jest prezentowanie wystaw czasowych i elementów stałych. Głośno o instytucji zrobiło się już podczas otwarcia, towarzyszył mu bowiem pewien szczególny performans (choć działanie to na pierwszy rzut oka niewiele miało ze sztuką performatywną). W głównej sali, zwieńczonej szklaną kopułą, stanęła kompozycja rzeźbiarska wykonana przez Ursa Fischera. Jej centralna część stanowiła praca inspirowana „Porwaniem Sabinek” Giambologny, powstałej w XVI wieku; dzieło Fischera jest właściwie dokładną kopią renesansowej rzeźby, z tym, że wykonane jest z wosku a nie marmuru. Pamiętajmy, że wosk ma to do siebie, że nie jest materiałem trwałym, topi się intensywnie pod wpływem ciepła.
Monumentalne dzieło Ursa Fischera powoli spalało się w trakcie trwania wystawy. W rzeźbie umieszczono knoty, które podpalono w trakcie otwarcia – praca topiła się więc, a wzorowane na antyku pięknie wyrzeźbione ciała ulegały destrukcji. Również pozostałe prace akompaniujące „Sabinkom” spalały się podczas trwania ekspozycji – portret przyjaciela artysty i kolekcja różnorodnych krzeseł i foteli obficie kapały woskiem na podłogę Bourse de Commerce, ulegając powolnemu rozkładowi.
Praca Fischera była dość odważnym wyborem: ulegająca degradacji antyczna rzeźba, reprezentująca ideały dawnego, harmonijnego świata spala się, a ciała bohaterów kompozycji zmieniają się powoli w bezkształtną masę. Z pewnością jednak kompozycja w stylu „tempus fugit, aeternitas manet” stała się absolutnym wiralem na Instagramie: degeneracja rzeźby okraszona na dodatek pięknym światłocieniem kopuły, była jedną z najczęściej pojawiających się prac w feedzie znacznej większości art worldu.
Do 6 czerwca oglądać można było wystawę prac Charlesa Raya. Kolejny z pewnością zabieg ciekawy, bowiem dzieła artysty równolegle można było podziwiać także na wystawie w Centrum Pompidou, dostępnej dla zwiedzających do 20 czerwca. Wystawy zostały zrealizowane we współpracy obu instytucji, pokazując tym samym, że wzajemne partnerstwo publiczno–prywatne jest jak najbardziej możliwe. Zarówno Bourse de Commerce jak i Centrum Pompidou promowały się wzajemnie, tworząc ciekawy dialog oparty nie tylko na sztuce, ale także na jej współpracy i relacji z biznesem. Taki rodzaj porozumienia jest bardzo potrzebny, pokazuje bowiem, że różne gałęzie świata kultury mogą ze sobą nie tylko koegzystować, ale także współpracować, uzupełniać się nawzajem, prowadzić wspólne działania przyczyniające się do poprawy świadomości i wrażliwości odbiorców. Choć brzmi to wszystko niczym wyjęte z powieści science–fiction, jak widać jest możliwe (czego przykładem są bez wątpienia tłumy, nie tylko turystów, odwiedzające jedno i drugie miejsce).
Spacerując po wnętrzach Bourse de Commerce prędzej czy później naszą uwagę zwrócą siedzące na jednym z gzymsów gołębie. Z jednej strony to dziwne, by ptaki skolonizowały przestrzeń muzealną, z drugiej zdarza się przecież, że zdezorientowane zwierzęta gubią się w przestrzeniach hal targowych. Gołębie w Bourse Commerce zachowują się jednak niecodziennie, lub też właściwie nie zachowują się wcale. Nie ruszają się, nie wykazują żadnych oznak życia, mimo to jednak czujemy na sobie ich wzrok, odczuwamy ich milczącą obecność. Wypchane ptaki stanowią instalację artystyczną, stworzoną przez Maurizio Catellana, którego obsesja na punkcie gołębi rozpoczęła się już w 1997 roku. Podczas ówczesnego Biennale w Wenecji artysta po raz pierwszy zaprezentował siedzącą na gzymsie pawilonu, wypchaną chmarę ptaków zatytułowaną „Turisti” („Turyści”). Gołębie–turyści pasują także do Paryża: ten cyniczny akcent jest niezwykle subtelny, stadko gołębi trudno wypatrzeć wśród pięknej architektury, sam wydźwięk pracy idealnie rezonuje także z praktyką Catellana, opartą niemalże wprost na prowokacji. Gołąbie będą czaić się na gzymsach giełdy do grudnia tego roku, później nastąpią małe zmiany.
Podobny los spotka zresztą instalacje site specific, przygotowaną Reynauda Dewara. Stworzona specjalnie do przestrzeni Bourse de Commerce instalacja stała się prawdziwym hitem – choć w całym budynku roi się od największych nazwisk, praca Dewara bez wątpienia triumfuje. Ze względu na niewielki rozmiar można ją przeoczyć, w końcu przedstawia mechaniczną, chowającą się w ścianie białą mysz (która mówi, i ma do przekazania bardzo ważne wartości. Warto się na moment nad nią pochylić; dosłownie i w przenośni).
Sam Pinault wzbudza w świecie biznesu i sztuki wiele kontrowersji. Słynne są już historie nagłych i agresywnych przejęć innych koncernów, czy też cichego wykupywania akcji konkurencyjnych firm, by jak najszybciej i najskuteczniej powiększać swój portfel inwestycyjny. Sposób budowania kapitału przekłada się również na pozyskiwanie dzieł sztuki, nawiązywanie współpracy z artystami i otwieranie kolejnych galerii; dla Pinault nie ma rzeczy świętej, wszystko ma swoją cenę, którą biznesmen jest w stanie zapłacić. Również realizowane w Bourse de Commerce działania, mimo wartości kulturowej i edukacyjnej, są przygotowywane w „insta friendly” sposób – to bardzo skuteczny chwyt marketingowy, działający nie tylko na młodych odbiorców. Możemy dywagować, czy tego typu działania są moralne, nie ulega jednak wątpliwości fakt, że nowe miejsce na mapie Paryża bez wątpienia przyczynia się do rozpowszechniania wiedzy o sztuce nowoczesnej.
„Pasja do sztuki jest podobna do wyznawania religii – łączy ludzi, uzmysławia, czym tak naprawdę jest człowieczeństwo. jak dla wierzących, bardzo religijna. Łączy ludzi, jej przesłaniem jest wspólne człowieczeństwo. Sztuka sjest moim wyznaniem. Może to zabrzmi banalnie, ale kolekcjonowanie dzieł podobne jest do mechanizmu zakochania. To sztuka posiada Ciebie, nie Ty ją.”
Francois Pinault