Big Mac Menu+ – MiamiArtWeek po 20 latach od pierwszego Art Basel Miami Beach
W 2002 odbyła się pierwsza edycja Art Basel Miami Beach. Szczególnie zadowolona z tego faktu była rodzina Rubell, której członkowie przez 23 lata regularnie odwiedzali, europejską edycję bazylejskich targów. Marzyło im się siostrzane wydarzenie w Miami. I jak to czasami z marzeniami bywa, zwłaszcza, jak im się pomaga, udało się!
Zobacz też:
Dzisiaj rodzina Rubell jest na liście 200 największych kolekcjonerów sztuki na świecie. W swojej kolekcji ma ponad 5000 dzieł sztuki, a wśród nich Jean-Michela Basquiata, Keitha Haringa, Damiena Hirsta, Jeffa Koonsa, Cindy Sherman i Andy Warhola. Jest to tym bardziej imponujące, że startowali skromnie w latach 60-tych XX wieku z budżetem 25 USD tygodniowo. Dzisiaj, w nowo otwartej kilka lat temu imponującej przestrzeni, Rubell Museum prezentuje choćby tak pożądaną instalację, jak Yayoi Kusama: Infinity Room i Narcissus Garden.
Kolekcja Rubell, podobnie, jak i inne kolekcje stworzone przez lokalnych przedsiębiorców, są stałym punktem programu podczas #MiamiArtWeek. W słynącej ze street artu dzielnicy Wynwood można wpaść do starych magazynów przerobionych na przestrzeń wystawienniczą. To tutaj kolejny lokalny przedsiębiorca znalazł miejsce do zaprezentowania efektów swojej pasji. Na powierzchni 55 tys. mkw można obejrzeć wybrane dzieła z Margulies Collection. Imponująco wyglądają wielkie przestrzenne instalacje Anselma Kiefera czy Olafura Eliasona. Ciekawie wygląda też innowacyjna instalacja dźwiękowa Susan Philipsz. Specjalnie dla tegorocznych odwiedzających Art Basel Miami Beach kuratorzy przygotowali wystawę włoskich artystów oraz ekspozycję fotografii poświęconej wielkiej depresji lat 20-tych, między innymi autorstwa Walkera Evansa i Dorothea Lange. Zwłaszcza w obliczu wojny w Ukrainie i pogłosek o nadchodzącym kryzysie zdjęcia te wyjątkowo przemawiają do wyobraźni…
To, co łączy kolekcję stworzoną przez Martina Z. Margulies z muzeum Rubell to nie tylko podobna liczba obiektów, ale i źródło ich finansowania. W obu przypadkach pochodzi ono z branży developerskiej. I oczywiście Martin Margulies jest też na liście 200 największych kolekcjonerów świata wg ARTnews. Podobnie zresztą, jak Rosa i Carlos de la Cruz, którzy stworzyli i otworzyli dla publiczności kolejne, wielkie prywatne muzeum sztuki współczesnej w Miami. Znalazłam w nim nawet polski akcent – instalację urodzonej w Warszawie i tworzącej w Los Angeles – Ilony Szwarc.
Developerzy, nie tylko europejscy, lubią graffiti
Patrząc po ilości wieżowców w Miami – tych już istniejących oraz tych w trakcie budowy – nie dziwi fakt, że za lokalnymi kolekcjami sztuki tak często stoją potentaci z branży nieruchomościowej. Podobnie jest w przypadku mocno rozreklamowanej zewnętrznej galerii murali – Wynwood Walls. Za ideą zapraszania do tworzenia murali w miejskiej przestrzeni stał Tony Goldman z Goldman Properties. Pierwszą swoją odsłonę Wynwood Walls miały podczas Art Basel 2009. W tym roku, w trakcie Miami Art Week, ściany Wynwood Walls zapełniły się 10 nowymi muralami, m.in. DULKA z Hiszpanii, Lelin Alves z Brazylii, Shok1 z UK, Milo z Włoch i Sheparda Fairey.
Wizję ojca kontynuuje dzisiaj córka Jessica Goldman Srebnick. Trzeba przyznać, że rodzinie Goldmanów przy „użyciu” artystów ulicy udało się skutecznie wypromować dzielnicę Wynwood jako jedną z większych atrakcji Miami. Widać jednak ewidentnie, jak niezabudowana cześć dzielnicy, tworząca przestrzeń dla artystycznej ekspresji, kurczy się w szybkim tempie. Naokoło powstają kolejne wieżowce. Pewnie na koniec ze streetartowego Wynwoodu zostanie jedynie Wynwood Walls, gdzie już dzisiaj trzeba zapłacić, aby obejrzeć najlepiej wypromowane ścianki. I choć kulturowo i biznesowo koncept ten wart jest naśladowania, to przyznam, że ciekawiej było szukać murali w ogólnodostępnej przestrzeni w Berlinie czy Londynie. Nawet mimo tego, że trzeba było się bardziej natrudzić.
Wynwood Walls jest z pewnością dobrym startem do zainteresowania się sztuką ulicy. Jednak w poszukiwaniu murali udałabym się dodatkowo do kubańskiej dzielnicy „Little Havana”. Pomimo jej turystycznego charakteru, jest w niej dużo autentyczności, a kolorowe murale rozweselają nie zawsze najlepszej jakości niewysokie budynki.
Miami po raz drugi stolicą NFT
Jednak to nie dla graffiti wybrałam się do Miami. Głównym celem było bowiem spojrzenie na Art Basel i sztukę NFT oczami Amerykanów. Trzeba przyznać, że liczba samych wydarzeń i wystaw związanych z NFT była imponująca. I na większości z nich była całkiem liczna publiczność. Choć nie nazwałabym tego tłumami, co pewnie po części można tłumaczyć aktualnie panującą zimą na rynku krypto i nie za dobrą passą NFT.
Dopiero będąc w Miami można zrozumieć, dlaczego tutejsza społeczność NFT ma się całkiem dobrze i dlaczego niemieckie Porsche właśnie to miejsce wybrało na ogłoszenie swojego pierwszego projektu NFT. Także szwajcarski TEZOS nie odpuścił sobie kolejnej ekspozycji i serii Tezos Talks w przestrzeni targów Art Basel Miami Beach. I nie był to wybór przypadkowy. Jest to kolejne działanie mające na celu zbliżenie dwóch grup kolekcjonerów – tradycyjnych i zaczynających od kryptosztuki i web3.
Z satysfakcją patrzyłam na generatywną sztukę Ivony Tau, która została zwyciężczynią I edycji konkursu Digital Ars. Kolejne generatywne wersje jej „Whispers” stawiającego pytanie o to, kto jest prawdziwym twórcą we współpracy z AI, były pokazywane na żywo w tezosowej przestrzeni Art Basel. Z kole w ramach popupowego wydarzenia łączącego dyskusje z artystami NFT z wystawą kryptosztuki kobiet „FEMGEN”, pokazywana była inna praca Ivony – „Time Still IV”. Na Art Basel obok Ivony prezentowane były jeszcze generatywne NFT dwóch innych artystów: Tylera Boswella i DistCollective. To wszystko we współpracy z FXHash i z możliwością wymintowania podarunkowego, randomowego NFT. W ten sposób do mojej kolekcji doszło NFT Tylera Boswella z serii „Stepping Stones” o numerze #212.
W porównaniu do październikowej edycji Art Basel w Paryżu, w Miami Beach zdecydowanie więcej osób przewijało się przez tezosową przestrzeń. A było to tylko jedno z co najmniej kilkunastu wydarzeń wokół NFT i web3 odbywających się podczas Miami Art Week. Patrząc po zasięgach, to najwięcej fanów NFT przewinęło się chyba przez 5-dniowy event The Gateway: A web3 Metropolis organizowany przez nft now. Do niego przyciągały zarówno ciekawe dyskusje, jak i liczne prezentacje sztuki NFT. W skarbcu byłego banku, na ekranach, jak w ramach obrazów, ciekawie prezentowała się sztuka cyfrowa Hackatao i XCopy. Wrażenie robiły wyświetlane w wielkim formacie fragmenty Beepla „EVERYDAY”. Jeszcze w innej przestrzeni, Christie’s zorganizowało prezentację swojej najnowszej aukcji NFT (m.in. Luis Ponce „Block Universe”, Elf J Trul „The Black Goat of the Woos”, Rhymezlikedimez „Prolific”).
Prezentacji NFT nie zabrakło też na amerykańskiej wersji targów SCOPE, zarówno we foyer, jak i wśród wystawców. Szczególną uwagę zwracała pionierska Superchief Gallery NFT z NYC. Kuratorowana przez jednego z największych kolekcjonerów NFT GMoneya wystawa „Time to be happy” w wyjątkowy sposób prezentowała NFT łącząc stare sentymenty z nowymi trendami. Trzon wystawy stanowiły antyczne zegary przekształcone w ramki do wyświetlania cyfrowej grafiki autorstwa Benziego. Przy tym każdy z zegarów był odnowiony przez jednego z 7 znanych artystów (m.in. Jena Starka, Jake Fried, Bryana Brinkmana i Swoon). Również w innych galeriach można było spotkać pojedyncze NFT czy prace inspirowane cyfrową estetyką, a w przestrzeni MakersPlace – na co dzień cyfrowej platforma NFT – ładnie wyeksponowane NFT Osinachiego.
Aby lepiej poczuć klimat amerykańskiej wersji SCOPE i gusta tutejszych kolekcjonerów zrobiłam sobie na początek szybki spacer przez targi. Zostałam po nim z wrażeniem, że dużo prac miało charakter kolaży czy nawiązywało do estetyki graffiti. Zresztą tutaj znalazłam kolejny polski akcent. Mirus Gallery z Denver, która wystawia polskich streetartowców, na Art Basel zaprezentowała 2 prace NAWERA. Pokazała też bardzo ciekawe, poszerzone o doświadczenie AR, futurystyczne wizje Bonda Truluva – niemieckiego multimedialnego artysty wywodzącego się ze świata graffiti.
Art Basel – królowa wszystkich targów
Nie byłam na Miami Art Week w poprzednich latach, ale z pewnością miasto skorzystało na ściągnięciu do siebie operatora największych targów sztuki współczesnej. W tym roku, oprócz Art Basel Miami Beach, na których prezentowało się blisko 300 galerii, można było odwiedzić kilkanaście innych targów sztuki nie wspominając o niezliczonych akcjach na plaży czy w mieście. Każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Jednak nastroje, poza plażowymi party, było nieco chłodne. Opowieści o nadchodzącym kryzysie, tuż po covidowych lockdownach, z wojną w Ukrainie w tle, nie sprzyjały entuzjastycznym nastrojom. Tłumów nigdzie nie brakowało, sprzedaży również, ale w wypowiedziach przedstawicieli rynku sztuki dało się wyczuć lekki dystans. Jedynie w odniesieniu do górnej części rynku nie było obaw.
Przez 20 lat Art Basel Miami Beach poszerzało swoje pole rażenia. I to nie tylko dzięki rosnącej liczbie wystawców i kolekcjonerów, ale i coraz liczniejszemu gronu influencerów i gwiazd dbających o zasięgi w mediach społecznościowych. Sama byłam świadkiem tłumu, jaki nagle zaczął się gromadzić wokół Kim Kardashian i Sereny Williams, które w obstawie ochroniarzy pojawiły się na Art Basel. Porównywalne zainteresowanie odwiedzających targi wzbudziła tylko instalacja ATM Leaderboard kolektywu MSCHF w galerii Perrotin. Działający bankomat wyświetlał salda korzystających z niego ludzi wraz z ich zdjęciami i ustawiał ich w rankingu wg wysokości salda. W dniu zakończenia targów nr 1 było saldo o wysokości 9,5 mln USD …. To Miami właśnie…
Dla każdego coś dobrego
Szukając polskich śladów w Miami trafiłam do Institute of Contemporary Art, Miami. Wprawdzie nie zobaczyłam tam znajdującego się w kolekcji ICA obrazu Ewy Juszkiewicz. Za to po raz kolejny wpadłam na NFT. Korzystając z tego, że świat sztuki przybył do Miami, Yuga Labs przekazała do stałej kolekcji ICA, Miami – Punka #305.
Tak, jak Tezos wystawił się przy Art Basel, aby dać szansę tradycyjnym kolekcjonerom przekonać się do NFT, tak poprzez wprowadzenie CryptoPunków do kolekcji renomowanej instytucji, stają się one elementem historii sztuki. Dodatkowo, Punk #305 został zestawiony z portretem amerykańskiej kobiety Andy Warhola wskazując tym samym na Warhola jako prekursora dzisiejszego fenomenu prestiżowych PFP. A za takie uchodzą CryptoPunki.
Sztuka w Miami to też rzeźby i instalacje w przestrzeni miejskiej. Zwłaszcza w Miami Design District i na ulicach oraz plażach Miami Beach. Przy okazji tegorocznego #MiamiArtWeek na Lincoln Road District można było wpaść na wielkiego niedźwiedzia Richarda Orlińskiego i 11 innych jego monumentalnych rzeźb.
Aby dopełnić obrazu #MiamiArtWeek nie można nie wspomnieć o kolejce czekającej przed postawionym na plaży pawilonem z prezentacją zdjęć Madonny pod hasłem „Sex”. W związku z tym, że przedsięwzięcie firmowała marka Saint Laurent, część osób robiło sobie zdjęcie na tle nazwy, a część po prostu hasła „Madonna”. Wewnątrz była wystawa kultowej książki fotograficznej Steve’a Miesela „Sex” z 1992 roku, zawierającej liczne zdjęcia Madonny. Przyznam jednak, że po 6 dniach zwiedzania wystaw, przy całej mojej miłości do sztuki, tym razem wybrałam plażę.
Z pewnością Miami to wielkie miasto wielkich możliwości i wielkich finansów. Dobrze, że i sztuka się w nim coraz lepiej odnajduje, a tutejsi artyści podobno mają coraz częściej ochotę w nim zostać a nie uciekać do Berlina czy Nowego Yorku. Na pewno dbają o to prywatni kolekcjonerzy i właściciele hoteli. Miami samo w sobie ma z pewnością wiele do zaoferowania i potrafi to dobrze wyeksponować. A targi sztuki to tylko dodatkowo podbijają. Z wzajemnością.