„The Force”, Pak, źródło: https://niftygateway.com/collections/pak
02.06.2021

Spalanie sztuki

W natłoku komentarzy i ogniu dyskusji o tym, czy tegoroczny szał na punkcie NFT i kryptosztuki jest zjawiskiem uzasadnionym, trwałym lub znaczącym, można wyróżnić kilka postaw: hipersceptyczną, hiperoptymistyczną i proaktywną. Pomimo – a może z powodu – zapalczywości i histerii panującej w globalnej debacie o niewymiennych tokenach (NFT), przypominającej pojedynek Ellen Ripley z samicą Aliena z filmu Jamesa Camerona, cyfrowi aktywiści inicjują działania, które mają na celu wzbudzenie krytycznej dyskusji i realnego namysłu nad tym, z czym mamy do czynienia.

Sztuka
Autor: Ana Brzezińska, Translation:
Styl tekstu

Pak, jedna z kluczowych postaci świata kryptosztuki (o jego twórczości pisałam w majowym numerze „Polityki”), niedawno rozpoczął akcję burn.art (spalaj sztukę), która prowokacyjnym charakterem próbuje wymusić swoistą autokorektę na rynku kryptosztuki. Mówi nam jednak coś jeszcze.

NFT (ang. non-fungible token, niewymienny token) to niewymienny token zlokalizowany na blockchainie, którego własność w chwili sprzedaży przechodzi z twórcy na nowego właściciela. W sensie fizycznym nabywca tokenu nie kupuje obiektu, który mógłby umieścić w przestrzeni fizycznej. Kupuje cyfrowy certyfikat własności, jedyny i niepodrabialny, który gwarantuje oryginalność obiektu i na zawsze pozostanie wpisany w blockchain, na którym zlokalizowany jest token.

Blockchain to „inaczej łańcuch bloków, […] technologia, która służy do przechowywania oraz przesyłania informacji o transakcjach zawartych w Internecie. Informacje te zostają ułożone w postaci następujących po sobie bloków danych. Jeden blok zawiera informacje o określonej liczbie transakcji, następnie po jego nasyceniu tworzy się kolejny blok danych, a za nim kolejny i następny. Mogą być przesyłane w nim informacje o różnych rodzajach transakcji […]”.

Można powiedzieć, że blockchain jest kanwą gospodarki świata wirtualnego, systemem, który pozwala decydować o własności. Niezawisłość blockchainu wynika z tego, że technologia ta oparta jest na zbiorowej sieci peer-to-peer, bez udziału centralnych systemów zarządzających.

Sztuka przez $

Dynamiczny rozwój nowego obiegu sztuki cyfrowej opartego na niepodrabialnych i rzadkich (czytaj: cennych) tokenach, a także bezpośredniej relacji twórcy z kolekcjonerami i publicznością stały się dla artystów szansą na wyzwolenie z okowów archaicznego systemu finansowania i sprzedaży dzieł. Pozwoliły docenić umiejętności oraz talent twórców dotychczas funkcjonujących na peryferiach, a także zasiliły globalną wspólnotę kreatywną w poczucie sprawczości, suwerenności i godności ekonomicznej.

Rynek kryptosztuki pozwolił artystom wziąć karierę we własne ręce i czerpać korzyści z pracy na miarę ich wysiłku i zaangażowania w cyfrową społeczność. Tegoroczny boom na rynku NFT sprawił, że dotychczas mało znani twórcy stali się milionerami (Beeple, Pak, Mad Dog Jones), a gros artystów zyskało dostęp do szybkich i nieraz bardzo atrakcyjnych pieniędzy.

To właśnie pieniądze sprawiły, że świat zaczął interesować się kryptosztuką, twórcami cyfrowymi oraz przedsięwzięciami z ich udziałem. Codzienne doniesienia w mediach głównego nurtu czy ekskluzywne aukcje z udziałem celebrytek i celebrytów (Paris Hilton, Grimes) nie wzięły się z tego, że blockchain nagle zafascynował zwykłych zjadaczy chleba. Gdy dom aukcyjny Christie’s sprzedał kolaż Beeple’a za niemal siedemdziesiąt milionów dolarów, ludzie na całym świecie przestali spać spokojnie. Za pierwszą aukcją poszły kolejne, do Christie’s dołączyły następne domy (Sotheby’s, Phillips), a w ślad za nimi do kryptoźródła pognały marki modowe (Gucci), gwiazdy muzyki pop (M.I.A.) i tłumy anonimowych osób, które poczuły gorączkę złota, zew cyfrowego Eldorado.

Tocząca się w kręgu wtajemniczonych debata o ekonomicznej godności twórców, ekologicznej ciemnej stronie blockchainu i walce o prawa wykluczonych zeszła na dalszy plan. Globalna parada osobliwości, która w ciągu jednego kwartału zawładnęła rynkiem kryptosztuki, poniosła na ramionach najbogatszych i najbardziej uprzywilejowanych. Gdy sędziwi, zanurzeni w XX wieku eksperci z lekceważeniem i niesmakiem komentowali sytuację na łamach poczytnych gazet (Paul Krugman w „New York Times”), cyfrowi aktywiści i artyści, którzy definiują dzisiejszy rynek kryptosztuki, postanowili dać wyraz swoim przemyśleniom w najlepszy z możliwych sposobów: poprzez prowokację artystyczną.

Stary projekt Paka „Archillect”, czyli „sztuczna inteligencja stworzona do odkrywania i udostępniania stymulujących treści wizualnych”, źródło: https://archillect.com

„Burn art to get $ash to get art to burn art”

Burn.art to kolejna inicjatywa artysty występującego pod pseudonimem Pak. Światową sławę przyniosły mu dwie aukcje. Podczas pierwszej, zatytułowanej The Title (Tytuł) twórca wystawił na sprzedaż serię identycznych obiektów, które choć nie różniły się niczym, miały inne nazwy i ceny. Podczas kolejnej aukcji – The Fungible – zrealizowanej we współpracy z domem Sotheby’s, Pak sprzedał tokeny o łącznej wartości siedemnastu milionów dolarów.

O drugim po Beeple’u najsłynniejszym kryptotwórcy wiadomo niewiele. Nie ma nawet pewności, czy to realna postać. Pak przedstawia się jako grafik z wieloletnim doświadczeniem zawodowym i rozległą wiedzą technologiczną. Choć jest bardzo aktywny w sieci, jego lakoniczne wypowiedzi nie mówią wiele o jego tożsamości. Bez względu na to, czy Pak jest człowiekiem, grupą inżynierów, czy algorytmem, jest on bez wątpienia wyjątkowy. Równie wyjątkowa jest jego wysublimowana, matematyczna twórczość. Pak posługuje się sztuką w sposób niezwykle przemyślany, wykorzystując proces sprzedaży i akt kolekcjonerski jako okazję do sformułowania wypowiedzi artystycznej. Zadaje zagadki, układa puzzle, przygląda się materii cyfrowej z powagą badacza kosmosu. Wciąga publiczność w performans naszpikowany pytaniami o wartość sztuki, jej relację z pieniądzem i granice moralności.

Podobny mechanizm wykorzystuje w swojej najnowszej akcji burn.art. Jej osią jest zbudowana przez Paka platforma pozwalająca właścicielom dzieł kryptosztuki zniszczyć tokeny (w kryptonomenklaturze używa się angielskiego czasownika burn, czyli spalać). W wyniku spalenia dzieła jego właściciel otrzymuje rekompensatę w nowej, stworzonej przez Paka kryptowalucie – $ASH (popiół). Co istotne, nie można jej kupić w kryptokantorze, sprzedając inną kryptowalutę, dolary lub funty. $ASH to aktywa, które można pozyskać jedynie poprzez spalenie NFT z dziełem sztuki… Rzecz jasna im cenniejsze dzieło, tym wyższa wypłata.

Jak tłumaczą inicjatorzy akcji, utworzenie kryptowaluty $ASH i zachęcanie do palenia tokenów jest istotne z dwóch powodów. Służy usunięciu z obiegu kryptosztuki nadmiernej ilości obiektów i utrzymaniu wartości dzieł, które są rzadkie lub unikatowe. Spalenie części edycji danego dzieła, które Pak sprzedał np. na aukcji The Fungible, sprawi, że te, które pozostaną w obiegu, zyskają na wartości. Właściciele uzyskają rekompensatę w postaci nowej, akceptowanej jedynie na rynku sztuki waluty, dzięki której będą mogli nabyć nowe dzieła. Dlatego hasłem przewodnim burn.art jest: „Spalaj sztukę, aby uzyskać $ASH (popiół), aby stworzyć sztukę, aby spalić sztukę”. Drugi powód palenia tokenów i nabywania kryptowaluty to opłacalność finansowa. Dzieła Paka są jednymi z najbardziej cenionych i pożądanych obiektów na rynku kryptosztuki, a jak zapowiada artysta, w przyszłości niektóre jego prace będzie można kupić jedynie w walucie $ASH.

„The Touch”, Pak, źródło: https://niftygateway.com/collections/pak
„The Surface”, Pak, źródło: https://niftygateway.com/collections/pak

Auto da fé AD 2021

Pak lubi stawiać odbiorcę w sytuacji nierozstrzygalnego wyboru, zadawać pytania, na które istnieją co najmniej dwie odpowiedzi, a żadna z nich nie jest ani pewna, ani dobra. Ryzyko, które towarzyszy wejściu do rozgrywki artystycznej Paka, jest tylko pozornie symboliczne. Oprócz ryzyka finansowego wiąże się z nim ryzyko moralne. Artysta pyta, co wybierzesz: relację z dziełem czy zysk? Czy dokonujesz wyboru na podstawie tego, co mówi rynek, czy w oparciu o własny osąd? Czy handlujesz sztuką jedynie dla zarobku? Czy twoja relacja ze sztuką jest czymś więcej niż kosztownym sportem ekstremalnym? Działanie Paka wydaje się strategią realizowaną przez etyka, który postanowił zbudować labirynt dla establishmentu zorientowanego na zysk. Artysta zdaje się twierdzić, że współcześni kolekcjonerzy pozujący na mecenasów sztuki za odpowiednią cenę bez wahania rzuciliby w ogień najcenniejsze dzieła. Za pomocą akcji burn.art Pak zaprosił elitę do eksperymentu, który miał wykazać jej skrywane barbarzyństwo. Nie jest ona jednak oskarżeniem, lecz zakładem. Pozornie zły wybór może okazać się dobry.

Tym gestem artysta przypomina, że bez względu na obietnicę obfitości, z jaką wiąże się przejście ze świata fizycznego do metaversu, powinniśmy ograniczać nasze zapędy posiadania, znać umiar, cenić to, co rzadkie, wybierać to, co niezbędne, i rezygnować z tego, co nadmierne. W tle akcji burn.art unosi się – choć w nieco łagodniejszej formie – średniowieczne napomnienie memento mori. „Pamiętaj o śmierci” nie oznaczało, że na każdym kroku mamy myśleć o schyłku życia. Oznaczało, że powinniśmy żyć ze świadomością skończoności naszego istnienia, ograniczonego charakteru tego, co nas otacza, i zasobów, które konsumujemy.

Tu zamyka się ciekawy filozoficzny nawias, bez którego trudno z szacunkiem i zrozumieniem podchodzić do światów cyfrowych. Owszem marzenia wielu kryptotwórców czerpią z idei pierwszego Internetu, lecz korzeniami sięgają znacznie głębiej. Świadczyć o tym może chociażby to, że Ether, druga najsilniejsza kryptowaluta, swą nazwę wziął od boga górnego powietrza i wyższych rejonów niebieskich. Ulotność i niepewność są w digitalu kluczowymi kategoriami. Nie oznacza to jednak, że kryptotwórcy są piewcami nihilizmu. Przeciwnie, w sztucznie stworzonym świecie, którego zasoby tylko pozornie wydają się nieograniczone, i w którym czas płynie zwodniczo wolno, ktoś czasem musi przypomnieć, że powstaliśmy z prochu i w proch się obrócimy, a nasza aktywność w metaversie to jedynie wyrafinowana gra, dzięki której naczelne ssaki próbują zapomnieć o własnej śmiertelności.

* Tekst dedykuję Piotrowi Czerskiemu

Ana Brzezińska – kuratorka i producentka XR. Kieruje amerykańsko-francuskim studio immersyjnym Kaleidoscope. Firma produkuje doświadczenia VR (Spheres VR, reż. Eliza McNitt, prod. Darren Aronofsky), festiwale i wystawy sztuki cyfrowej w wirtualnej galerii Museum of Other Realities. Ana jest też ekspertką europejskich funduszy publicznych, współpracuje z organizacjami pozarządowymi, uczelniami i biznesem.

Tagi

#sztuka#brzezinska#zjawiska ...

Udostępnij