Wirtualne sny
Redakcja (Un)Common Ground została zaproszona przez tygodnik POLITYKA do konsultacji nowego „Niezbędnika inteligenta”. Zaproponowaliśmy tematy, dobraliśmy autorów… Przedpremierowo prezentujemy fragmenty tej współpracy.
Numer w całości poświęcony będzie relacji sztuki i biznesu, ukaże się 28 kwietnia.
Zobacz też:
Do wielu zalet Zhuangzi należała także zdolność rysowania. Król poprosił go, aby narysował kraba. Zhuangzi odparł, że potrzebuje pięciu lat i willi z dwunastoma służącymi. Po upływie pięciu lat rysunek nie był nawet zaczęty. “Potrzebuję następnych pięciu lat.”, powiedział Zhuangzi. Król wyraził zgodę. Po upływie dziesięciu lat Zhuangzi wziął do ręki pędzel i w jednej chwili jednym pociągnięciem narysował kraba, a był to najbardziej doskonały krab, jakiego kiedykolwiek widziano.
— Chińska anegdota, w: Italo Calvino, Wykłady Amerykańskie
[…]
Codzienności, czyli tak tworzy się historię
„Everydays: The First 5000 Days” autorstwa Beeple, czyli Mike’a Winkelmanna, amerykańskiego twórcy urodzonego w 1981 roku, to pierwszy obiekt sztuki cyfrowej sprzedany przez dom aukcyjny Christie’s za rekordową kwotę 69,346,250 dolarów. Od 1 maja 2007 roku Mike Winkelmann, skromny grafik z Karoliny Południowej, codziennie tworzył i umieszczał online jeden cyfrowy obraz. Trzynaście i pół roku później, 11 marca 2021 roku, monumentalny kolaż złożony z pięciu tysięcy oryginalnych obrazów, został sprzedany – i częściowo opłacony w kryptowalucie – na historycznej aukcji w Nowym Jorku. Dla ścisłości, przedmiotem transakcji był nie tyle sam obraz, lecz właśnie NFT: niewymienny token zlokalizowany na blockchainie, którego autorstwo, w chwili sprzedaży, twórca z pomocą pośredników przekazał nowemu właścicielowi. W sensie fizycznym kolekcjoner nie zakupił zatem obrazu, który mógłby umieścić w domu, na jachcie lub w galerii sztuki. Zakupił cyfrowy certyfikat własności, jedyny i niepodrabialny, który na zawsze pozostanie wpisany w blockchain, na którym zlokalizowany jest token z metryką dzieła.
Zwycięskim nabywcą w historycznej aukcji okazał się Metakovan, założyciel funduszu i studia produkcyjnego Metapurse, inicjatywy skupionej na finansowaniu oraz tworzeniu NFT. Metakovan, który opisuje się jako anioł biznesu i promotor NFT, twierdzi, że token z pracą Beeple’a jest wart znacznie więcej niż jego cena aukcyjna: „Kiedy myślisz o bardzo wartościowych NFT, ten będzie dość trudny do przebicia. Dlaczego? Bo jest efektem trzynastu lat codziennej pracy. A jedyną rzeczą, której nie da się zhakować cyfrowo, jest czas. To więc klejnot koronny, najcenniejsze dzieło sztuki tego pokolenia. Jest wart 1 mld dol.”.
Ta wypowiedź jest warta chwili namysłu. Beeple, jako grafik przez większość życia pracujący na zlecenie komercyjnych podmiotów, dużych marek i prywatnych klientów, długo nie myślał o sobie w kategoriach niezależnego twórcy czy lidera nowej awangardy. Był rzemieślnikiem na usługach cyfrowego kapitalizmu, usługodawcą, jakich dziesiątki zna każda i każdy z nas. Jego codzienne zapiski z obserwacji świata, w którym przyszło mu żyć i pracować stanowiły rodzaj cyfrowego dziennika, w którym oprócz śladów rzeczywistości znalazły się emocje, przekonania i fantazje artysty. Utkany na kanwie czasu, który w świecie cyfrowym bywa płaski niczym talerz, (o czym w dobie pandemii przekonują się wszyscy, którzy wcześniej nie mieli okazji zasmakować życia w wirtualnych realiach), kolaż Beeple stał się zapisem doświadczenia świata, który – w chwili sprzedaży dzieła – właśnie odchodził. Kolaż, sporządzony cyfrowymi narzędziami i posługujący się językiem cyfrowej estetyki, można uznać za swego rodzaju pomost między epokami, a zarazem manifest nowej formy wyrazu artystycznego. W jego centrum nie ma artysty-demiurga, artysty-aktywisty, artysty-lidera. Jest podpisujący się pseudonimem, wyśmiewający sam siebie drobny rzemieślnik, który w koleinach codzienności wykonuje mrówczą pracę na rzecz mecenasów cyfrowego kapitalizmu. Notatki sporządzone na marginesie tego procesu czekały na odpowiedni moment, aby nabrać właściwej wymowy. Dlatego czas zamknięty w dziele, jak słusznie zauważył kolekcjoner, jest jego najcenniejszym aspektem.
Nie trzeba być historykiem sztuki, by dostrzec analogię tego opisu z przed-renesansowym modelem uprawiania i obiegu sztuki. Jest jednak ważna różnica. Ze względu na charakter i specyfikę kryptosztuki, praca Beeple’a może być i będzie reprodukowana w różnych postaciach nieskończoną ilość razy. Jednak dzieło nie posiada oryginału. Oryginałem, a zarazem tym co stanowi o wartości finansowej NFT, jest szyfrowany zapis jego unikatowości. Tym, między innymi, 2021 rok różni się od roku 1221.
Rzecz jasna, można snuć domysły, na ile głośna sprzedaż tokenu w prestiżowym domu aukcyjnym jest znakiem czasów, a na ile jest to kosztowna kampania promocyjna, w wyniku której najwięcej zyskają nie tyle artyści, co inwestorzy, kolekcjonerzy i platformy pośredniczące w handlu NFT. Po licytacji „Everydays: The First 5000 Days” w Christie’s rola blockchainu w obiegu sztuki stała się tematem z pierwszych stron gazet, moda na crypto wlała się na salony i zaczęła wywierać presję na wszystkich poruszających się na styku technologii, sztuki i popkultury: począwszy od państwowych muzeów, przez agencje i domy mediowe, kończąc na twórcach poszukujących dochodu w dobie wywołanego pandemią kryzysu sektorów kreatywnych. No właśnie – twórcy. Co takiego ma im do zaoferowania blockchain i dlaczego tak wielu z nich upatruje w nim nadziei na nadchodzący przełom w sztuce?
[…]
Artykuł Any Brzezińskiej „Wirtualne sny” przeczytacie w Niezbędniku Inteligenta tygodnika POLITYKA – „Świat sztuki”. W sprzedaży 28 kwietnia.