Pantone 286C, czyli Internation Klein Blue
20.05.2022

Codzienność w futrze z małpy

Środowisko artystyczne zawsze żywo reaguje na wszelkie zmiany. I choć w przypadku doboru odzieży bywa kojarzone z różnymi skrajnościami, może być przykładem tego, że poszczególne elementy stroju naprawdę określają naszą osobowość – pisze Maja Wolniewska dla (Un)common Ground.

Sztuka
Autor: Maja Wolniewska, Translation:
Styl tekstu

Ubrania powinny być nam bliskie z wielu względów: nosimy je w końcu codziennie. To ich włókna każdego dnia ocierają się o naszą skórkę, otulając ciało. To rodzaj emblematu i symbolu. Konkretne okazje związane są ściśle z określonymi kolorami. Biały kolor i suknia kojarzą się ze ślubem, czerń z opłakiwaniem bliskich, garnitur z profesjonalizmem i funkcją reprezentacyjną. W jaki sposób jednak decydujemy o tym, co na siebie włożymy i jak fakt noszenia konkretnej rzeczy wpływa na naszą świadomość? Środowisko artystyczne zawsze żywo reaguje na wszelkie zmiany. I choć w przypadku doboru odzieży bywa kojarzone z różnymi skrajnościami, może być przykładem tego, że poszczególne elementy stroju naprawdę określają naszą osobowość.

Patrzysz półprzytomnie na ekran telefonu, znowu nie słyszał_ś dwóch ostatnich budzików, szybko myjesz szybko zęby, przeczesujesz włosy, kawę weźmiesz na dole w Żabce, jeszcze tylko trzeba się w coś ubrać; znowu pada, tshirt, dżinsy i bluza chyba wystarczą, parasol masz w plecaku, więc będzie ok. Tak mniej więcej wyglądają poranki części z nas: zjem coś szybko, albo kupie śniadanie po drodze, założę na siebie bezpieczny zestaw, wybrany pośród innych, podobnych i naszykowanych, żeby ułatwić poranne a tym samym bolesne podejmowanie jakiejkolwiek decyzji. Ubranie traktujemy utylitarnie: ma nas ogrzewać w zimie, ma być przewiewne latem, ma być wygodne, może też być elementem naszej pracy, czego przykładem są choćby pracownicze uniformy czy określone dress cody. 

Współczesne myślenie o ubiorze determinują właściwie dwie tendencje: kwestie związane z odpowiedzialną konsumpcją, lokalnością i walką z nadprodukcją, oraz definiowanie siebie poprzez ubiór, wyrażanie i budowanie m.in. za pośrednictwem konkretnych, wyselekcjonowanych dodatków i ubrań własnego wizerunku, wpasowującego się w obecnie panujące trendy, mające na celu uplasowanie nas w konkretnym środowisku. Drugi z trendów jest bardziej interesujący i właściwie trendem nie jest, bowiem wyrażanie sobie za pośrednictwem konkretnego stroju, czy też aspirowanie do pewnej konkretnej pozycji społecznej, nie jest żadną nowością, towarzyszy nam właściwie od zarania dziejów.

Środowisko artystyczne z pewnością zawsze wyróżniało się na tle ogółu. Leonardo da Vinci szokował mieszkańców XV – wiecznej Florencji nosząc zbyt krotką jak na ówczesne standardy tunikę, na dodatek barwioną na intensywny, różowy kolor; kilka wieków później Salvador Dali paradował dumnie po ulicach Paryża prowadząc na smyczy oswojonego mrówkojada. I choć mrówkojad zdecydowanie nie należy do elementów garderoby to jednak można uznać go za rodzaj dodatku. Bardzo ekstrawaganckiego dodatku. 

Artyści i artystki zawsze żywo reagowali na wszelkie problemy i panujące tendencje, będąc swoistym papierkiem lakmusowym czasów, w których przyszło im żyć. Fakt ten poniekąd wiąże się także ze wspomnianym wcześniej niezrozumieniem przez większość i ekstrawagancją, w końcu, żeby pełnić rolę „przedniej straży” trzeba umieć wychodzić przed szereg. Choć z tym wychodzeniem przed szereg bywa różnie – w końcu tekst zaczął się od użyteczności i utylitaryzmu, a to wartości również bliskie artystom i artystkom. 

Georgia O’Keeffe

Georgia O’Keefe nad jeziorem George, 1927, fot. Alfred Stieglitz
Gerogia O’Keeffe, ok. 1920-1922, fot. Alfred Stieglitz

W 2021 roku ukazała się bardzo ciekawa publikacja autorstwa Charlie’go Portera. „What artist wear” to mała, niepozorna książka, której celem jest przeanalizowanie ubiorów artystów i artystek, wpisanych już do kanonu historii sztuki. Porter skupił się na sztuce współczesnej, a jego najstarszym obiektem badawczym jest Georgia O’Keeffe. Prace amerykańskiej artystki zna chyba każdy: ikoniczne kwiaty malowane w bardzo dużym zbliżeniu, przypominające bardziej dzieła abstrakcyjne niż realistyczne przedstawienia roślin na stałe wpisały się w kanon historii sztuki. O’Keeffe znana jest także z monumentalnych, czarno-białych fotografii, w większości robionych jej przez Alfreda Stieglitza, jej męża: na fotografiach widać kobietę – posąg, ubraną w proste, monochromatyczne stroje podkreślające krzywizny jej ciała. Nie był to rekwizyt, O’Keeffe faktycznie wybierała niezwykle proste ubrania, ograniczając się przy tym przede wszystkim do czerni, bieli, szarości czy przytłumionych brązów.

Georgia O’Keeffe, fot. Tony Vaccaro

Gdyby artystka żyła w 2022 roku z pewnością stwierdzilibyśmy, że jest autorką prawdziwej szafy kapsułowej: każdy element ubioru O’Keeffe tworzył spójną i z pewnością bardzo funkcjonalną garderobę, idealną zarówno do pracy malarskiej jak i do codziennego życia, prowadzonego w Nowym Jorku jak i później na meksykańskich ranczach. W latach 40 zaczęła nosić garnitury i marynarki – był to wyraz nie tylko utylitaryzmu ale także walki o równe prawda kobiet i miężczyzn. Jedynym niecodziennym i oryginalnym elementem stroju była broszka przedstawiająca dwie pierwsze litery nazwiska artystki, wykonana specjalnie dla niej przez Cadlera. Fantazyjnie splecione ze sobą srebrne O i K to jedyny dodatek (może oprócz charakterystycznego kapelusza dużym rondem), który pojawiał się w stylizacjach O’Keeffe. Artystka była konsekwentna nie tylko w swoich decyzjach artystycznych, ale także w wyborze ubrań. W jej przypadku strój miał charakter czysto pragmatyczny, miał ułatwiać wykonywanie codziennych czynności (O’Keeffe wychowała się na farmie, sama później mieszkała na ranczo, więc jej codzienność była inna niż mieszkanek i mieszkańców wielkich miast), choć z pewnością był także odzwierciedleniem charakteru artystki – nieustępliwego, twardego, osobowości mocnej i pewnej obieranych przez siebie celów. 

Louise Bourgeois

Louise Bourgeois znana jest przede wszystkim ze swoich monumentalnych, pajęczych rzeźb. Pająki dla artystki były symbolem matczynej opieki i czułości:

„Była rozważna, mądra, cierpliwa, kojąca, rozsądna, delikatna, subtelna, niezastąpiona, schludna i tak pożyteczna jak pająk”

Art News, “Louise Bourgeois’s Iconic Spider Sculptures Have a Surprising History”, dostęp online: https://www.artnews.com/art-news/artists/louise-bourgeois-spider-sculptures-history-1202687603/
Louise Bourgeois w futrze z małpy;
1982, printed 1991 Robert Mapplethorpe 1946-1989 ARTIST ROOMS Acquired jointly with the National Galleries of Scotland through The d’Offay Donation with assistance from the National Heritage Memorial Fund and the Art Fund 2008 http://www.tate.org.uk/art/work/AR00215
Louise Bourgeois w obiektywie Petera Bellamy

Porównanie to w pewien sposób nawiązuje także do biznesu prowadzonego przez rodziców artystki, ojciec i matka Louise prowadzili bowiem warsztat tapiserski, połączony z tkalnią. 

Większość kojarzy Bourgeois przede wszystkim z rzeźbami pająków i dość trudnym życiem, zapominając przy tym, że artystka słynęła także z uwielbienia do niecodziennych elementów garderoby. Ubiór artystki był nierozerwalnie związany z przeżywanymi traumami, z odczuwanym nieustannie bólem i cierpieniem:

„Myślę jak głupiec, rozpłaczę się – moje ubrania, a w szczególności bielizna zawsze były źródłem nieznośnego cierpienia ponieważ skrywają one nieznośne rany”.

Charlie Porter, „What artist wear”, str 18, Dublin 2021

W 1997 roku Bourgeois poznała Helmuta Langa, austriackiego projektanta, z którym połączyła ją dożywotnia i bardzo zażyła przyjaźń. Lang wyznał potem, że relacja ta była wynikiem trudnych doświadczeń życiowych, oboje bowiem czuli się wyrzutkami i uciekinierami. Projektant ofiarowywał artystce wiele ubrań, przede wszystkich tych najbardziej szalonych; Louise kochała unikatowe, odważne projekty, nosiła nie tylko te wykonane przez Austriaka, czego przykładem może być futro z małpy, założone przez nią do słynnego zdjęcia, wykonanego przez Roberta Mapplethorne’a.

International Klein Blue

Portret Yvesa Kleina, wykonany podczas prac nad dokumentem Petera Morley “The Heartbeat of France”, Dusseldorf, Niemcy, 1961

International Klein Blue to ciemnoniebieski odcień stworzony pierwszy raz Yvesa Kleina. IKB  było ukochanym kolorem artysty, choć powinniśmy myśleć o nim nie w kontekście palety barw a nowoczesnego marketingowego produktu dostępnego na całym świecie: obecnie wszędzie możemy kupić produkty w charakterystycznym, wibrującym odcieniu, od którego nazwy wzięły także swoje tytuły obrazy artysty (dokładnie sto dziewięćdziesiąt cztery prace zostało podpisane jako IKB). Klein znany jest także z tego, że tworzył obrazy bez użycia pędzla, jego narzędziem pracy zostały nagie modelki, których ciała, zanurzane w odmętach IKB, tworzyły na płótnach abstrakcyjne kompozycje. Podczas performansu „Anthropometrie” trzy wybrane wcześniej modelki pełniły rolę żywych pędzli, sam Klein zaś podczas całego wydarzenia ubrany był w smoking i białe rękawiczki:

„W ten sposób pozostaję czysty. Nie brudzę się już kolorem, nawet koniuszki moich palców pozostają czyste. Dzieło kończy się samo na moich oczach, pod moim kierownictwem, w całkowitej współpracy z modelką.”

Ibidem, str. 31

Klein cenił sobie wysokie krawiectwo nie tylko podczas prowadzonych przez siebie performansów. Oczywistym jest, że działania podejmowane przez twórcę nie były jedynie wyrazem potrzeby czystości i elegancji warsztatu, jednak, jak pokazuje powyższy cytat, miały na pewno wpływ na podejmowane realizacje.

O ubraniach noszonych przez artystów z pewnością można by napisać wiele pozycji naukowych, artykułów lifestylowych, czy prac zaliczeniowych. Często fetyszyzujemy znane nam osobistości, przypisując podejmowanym przez nie działaniom wyjątkowość i unikalność, zapominając tym samym, że również nasze decyzje czy wybory determinowane są przez wewnętrzną unikalność i wyjątkowość. Sposób ubierania się jest wynikiem wielu czynników – codziennych przyzwyczajeń, trybu życia, upodobań, słabości, pasji i lęków. Ubrania maskują, dodają odwagi, chronią nie tylko ciało, ale także dusze. Codzienność, nawet szara i bolesna, ubrana w futro z małpy, nabiera zupełnie innego znaczenia. 

Tagi

sztukakolormoda ...

Udostępnij